![]() Na początek kilka słów wyjaśnienia, bo wielu osobom może się wydawać nieprawdopodobne, że w ogóle mogę pamiętać cokolwiek sprzed trzydziestu lat. A ja po prostu tak mam, że pamiętam ze szczegółami wydarzenia z bardzo odległej przeszłości, w zasadzie pamiętam wszystko od trzeciego roku życia! I nie jest tak, że to mi się wydaje, że "coś tak było", bo wszystkie rzeczy, które pamiętam znajdują potwierdzenie w faktach. Dla mnie jest to coś zupełnie normalnego ale wiele osób nie może wyjść z podziwu. Może jestem jakimś ewenementem na skalę światową! Pierwszym turniejem piłkarskim jaki oglądałem było EURO '88. Tamten turniej nie pochłonął mnie jeszcze tak bardzo ale to był początek mojej piłkarskiej pasji. Coraz więcej grałem w piłkę, oglądałem coraz więcej meczów, poznawałem nowych zawodników i historię piłki nożnej. Na mistrzostwa we Włoszech czekałem mniej więcej od lata ...1989 roku, czyli już na rok przed. Polski sport wkraczał w bardzo trudny okres, nie obfitujący w sukcesy. Dotyczyło to także piłki nożnej. Pamiętam dramatyczny mecz ze Szwecją w Sztokholmie. Porażka po golu straconym w samej końcówce bardzo komplikowało naszą sytuację w grupie. Późniejsza porażka z Anglią praktycznie pozbawiała nas szans na awans. Jesienne mecze rewanżowe nic nie zmieniły, chociaż była szansa na pokonanie Anglii w Chorzowie (poprzeczka Tarasiewicz w ostatniej minucie meczu przy stanie 0:0). Pierwsze mistrzostwa w moim życiu miałem obejrzeć bez udziału Polaków. Czekałem za to jak zaprezentują się moi pierwsi piłkarscy idole: oczywiście Maradona, van Basten, Gullit, Rijkard, Vialli. W ukazującym się wówczas tygodniku "Panorama", na kilka miesięcy przed włoskimi mistrzostwami zaczęto prezentować ich uczestników - zdjęcia drużyn wraz z wymienionymi zawodnikami. Wszystkie te składy znałem na pamięć, a wiele z nich pamiętam do dzisiaj! To może też nieprawdopodobne, ale Italia '90 to jedyny turniej, z którego pamiętam wszystkie wyniki meczów! Recytowanie przeze mnie tych składów było pewną "atrakcją" np. dla gości przy okazji imienin czy spotkań rodziców ze znajomymi. Na długo przed mistrzostwami znałem także dokładnie zestawienia grup. A to z kolei stało się dla mnie inspiracją do zainteresowania geografią, bo dzięki temu już wtedy dowiedziałem się o istnieniu zupełnie wówczas dla mnie egzotycznych miejsc na Ziemi jak Kostaryka, Kamerun czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Od wiosny 1990 odliczałem dni do 8 czerwca. Nie miałem swojego zdecydowanego faworyta. Oczywiście czekałem na Maradonę i innych ulubionych piłkarzy ale przede wszystkim czekałem na potężną dawkę futbolu. I oto 8 czerwca 1990 roku, godziny dokładnie nie pamiętam, ale jakoś tak 16, może 17, na ekranie pojawiło się logo telewizji RAI, czołówka mistrzostw, a potem studio TVP prowadzone przez Katarzynę Dowbor i ceremonia otwarcia Italia '90. Po ceremonii otwarcia mecz inauguracyjny Argentyna - Kamerun. Poznałem historię Kamerunu z mistrzostw w Hiszpanii ale nawet nie myślałem o innym wyniku jak o zwycięstwie Argentyny. Ale już pierwsze akcje meczu pokazały, że Kamerun nie ma zamiaru tylko się bronić a z minuty na minutę grali jeszcze śmielej. Do przerwy 0:0 ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, Kamerun nie tylko dotrzymywał kroku mistrzom świata ale momentami był lepszy. Zaczęła się druga połowa, której ...nie obejrzałem, bo musiałem iść do kościoła w ramach tzw. białego tygodnia po pierwszej komunii choć nie kryłem swojej daleko posuniętej irytacji zastaną sytuacją. Mecz jednak został nagrany na video i po przyjściu z kościoła zaraz zacząłem oglądać, wcześniej krzycząc od progu żeby nikt nie mówił mi wyniku. Na marginesie muszę napisać, że trudno to sobie dzisiaj wyobrazić ale trzydzieści lat temu, bez internetu, tysiąca kanałów tv, chyba nawet bez telegazety zdobycie wyniku meczu nie było rzeczą łatwą! Wyniku nikt z domowników mi nie zdradził ale z komentarzy domyślałem się, że chyba stało się coś nieoczekiwanego. I rzeczywiście w 67 minucie sensacja. Po błędzie Pumpido zwycięską bramkę dla Kamerunu zdobył Oman Biyick. Kolejne mecze: czekałem co pokażą gospodarze i mocno się rozczarowałem ich pierwszym meczem z Austrią. Długo utrzymywał się bezbramkowy remis aż w końcu gola dla Włochów zdobył wprowadzony kilka minut wcześniej zupełnie mi nieznany, ale też większości kibiców, Salvatore Schillaci. Argentyna w drugim meczu już nie mogła pozwolić sobie na straty i z ZSRR pewnie zwyciężyła. Od tamtego meczu miałem nowego idola, a właściwie to mam do dziś. Jest nim Claudio Caniggia. Także moje długie włosy to w jakimś stopniu inspiracja jego fryzurą chociaż zapuściłem je dużo później, w tamtym czasie miałem tylko modny wówczas tzw. mysi ogon czyli tak trochę "krótko z przodu, długo z tyłu". Nie przestawał zaskakiwać Kamerun, który w drugim meczu pokonał Rumunię i zapewnił sobie awans do fazy pucharowej. Rozczarowali mnie Holendrzy. W grupie trzy remisy dały im awans z trzeciego miejsca ale w niczym nie przypominali drużyny, która dwa lata wcześniej nie dała nikomu szans na Starym Kontynencie. Włosi wygrywali, choć ich gra nie zachwycała, w ostatnim meczu grupowym z Czechosłowacją błysnął najdroższy wówczas piłkarz świata - Roberto Baggio. Schillaci, jadący na mundial jako zawodnik głębokiej rezerwy, wyrastał na największą gwiazdę mistrzostw. A głównego faworyta zaczęto upatrywać w reprezentacji RFN, która rozbiła Jugosławię, Zjednoczone Emiraty Arabskie i zremisowała z Kolumbią, która z kolei w/g legendarnego trenera Maturany, jechała do Włoch po mistrzostwo świata. Jednak ani Maturana, ani największa gwiazda Kolumbii Carlos Valderrama, nie byli w stanie znaleźć sposobu na pokonanie w 1/8 finału rewelacyjnego Kamerunu, choć akurat w tym meczu najgroźniejszym przeciwnikiem był ich własny bramkarz, ekscentryczny Rene Higuita. Po jego nieodpowiedzialnym zachowaniu padły oba gole dla Kamerunu, które strzelił Roger Milla. Taniec jaki zaprezentował Kameruńczyk po zdobyciu goli stał się kultowy. Został też wykorzystany w reklamie coca coli przy okazji mistrzostw w RPA. W 1/8 finału odpadła rewelacyjnie spisująca się w fazie grupowej Kostaryka. Po pierwszym blamażu z RFN, coraz lepiej grała Jugosławia, mająca w składzie młodych, utalentowanych zawodników, z których kilku, osiem lat później, już w barwach Chorwacji wywalczy trzecie miejsce. Jeśli chodzi o skład ćwierćfinału, największą niespodzianką była obecność w nim Kamerunu i prowadzonej przez Jacka Charltona Irlandii, która wyszła z trudnej grupy (Anglia, Holandia i Egipt) a w 1/8 finału pokonała w rzutach karnych Rumunię. W najlepszej ósemce zabrakło Brazylii, która przegrała z broniącą się przez większość tego meczu Argentyną, której największe gwiazdy Maradona i Caniggia przeprowadziły jedna akcję marzeń, po której padła zwycięska bramka a mnie takie rozstrzygnięcie raczej nie zmartwiło! W ćwierćfinale było blisko wielkiej sensacji. Kamerun do 83 minuty prowadził 2:1 z Anglią. Jednak po rzucie karnym Anglicy wyrównali a w dogrywce zdobyli decydującego gola. Kameruńczycy, choć na pewno żałowali straconej szansy na awans do strefy medalowej, schodzili z boiska uśmiechnięci, dziękowali kibicom, którym dostarczyli tylu wrażeń. Argentyna dalej męczyła swoją grą ale udało jej się, także w karnych, pokonać Jugosławię. W tym meczu narodziła się gwiazda bramkarza Sergio Goycochei (w meczu z ZSRR zastąpił kontuzjowanego Pumpido), który obronił dwa karne ale najlepsze jeszcze było przed nim. Pewnie swoje mecze wygrały drużyny RFN (z Czechosłowacją|) i Włoch (z Irlandią). Oba półfinały zakończyły się rzutami karnymi. Niemcy pokonali Anglię a Argentyna wprawiła w rozpacz gospodarzy. Włosi objęli prowadzenie w 17 minucie a gola strzelił oczywiście Schillaci. Promujący ich do finału wynik chcieli dowieźć do końca meczu ale nie mająca nic do stracenia Argentyna po bramce Caniggi doprowadziła do remisu. W dogrywce nie padła żadna bramka i o zwycięstwie miały zadecydować rzuty karne. A tu po raz drugi błysnął Goycochea. Obronił strzały Donadoniego i decydujący Sereny. W międzyczasie jedenastkę wykorzystał Maradona, który spudłował z Jugosławią. Całe Włochy płakały. Argentyna w finale, choć styl w jakim to osiągnęła, dla wielu pozostaje ...niedoścignionym popisem antyfutbolu! W meczu o trzecie miejsce Włochy pokonały Anglię 2:1 po golach Baggio i Schillaciego, który z sześcioma trafieniami został królem strzelców imprezy. A w finale Argentyna, osłabiona brakiem kilku zawodników ukaranych żółtymi kartkami, nie dała rady reprezentacji RFN. Zwycięską bramkę zdobył Andreas Brehme w 85 minucie. W powtórce finału sprzed czterech lat, tym razem lepsi Niemcy. Oglądałem mecz finałowy i było mi podwójnie przykro. Po pierwsze z powodu porażki Argentyny a po drugie dlatego, że to już był koniec mistrzostw. Jednak moja przygoda z futbolem dopiero się rozpoczynała! A tu możecie przeczytać jak mniej więcej to wszystko się potoczyło >>> |
Archiwum |